Nie wiem jak u Was, ale u mnie szał przygotowań świątecznych trwa, ale całe szczęście dzisiaj będzie ich koniec :)
Mając chwilkę czasu postanowiłam z okazji Świąt napisać, a tak ściślej mówiąc napisać życzenia :)
Kochani, z okazji Świąt Bożego Narodzenia, chciałabym Wam życzyć wszystkiego co najlepsze. Niech czas tych Świąt upłynie Wam z rodzinnym gronie pełnym miłości i szczęścia. Niech Św. Mikołaj nie szczędzi dla Was prezentów :) Życzę Wam byście te Święta wspominali jako jedne z tych najpiękniejszych :) Pozdrawiam Was gorąco :)
niedziela, 23 grudnia 2012
piątek, 7 grudnia 2012
Nowości
Już dawno miałam dodać jakąkolwiek notkę, ale albo miałam problemy osobiste, albo komputer odmawiał posłuszeństwa i oraz nawet aparat postanowił się zbuntować... Nareszcie udało zrobić mi się zdjęcia i doprowadzić komputer do normalności itp., itd....
Dzisiaj "pochwalę" się nowościami jakie w ostatnich dniach się u mnie pojawiły. Niestety są to tylko i wyłącznie kosmetyki, bo jakoś nic ciekawego, jeśli chodzi o ubrania, nie wpadło mi w ręce/oko.
A więc:
Lakiery z Golden Rose z ich nowych serii:
-Selective w kolorze 26 Cherry Bomb, jest to dość duży lakier (poj. 16ml), jeszcze nie miałam tak na prawdę go wypróbować, jedynie wczoraj maznęłam nim jeden z paznokci, ale niestety nie zrobiłam zdjęcia. Jedyne co mogę aktualnie powiedzieć o tym lakierze to tyle, że konsystencja lakieru nie jest zła, chociaż jak dla mnie mógłby być ciut gęstszy, fajny pędzelek, krycie przy 3 warstwach (ale u mnie 3 warstwy to raczej norma), wydaje mi się, że polubimy się z tym lakierem, a może i z całą serią :) cena: 6,90 zł
-Jolly Jewels w kolorze 107, swietna seria, w sam raz na karnawał :) mnóstwo brokatu, który pięknie się mieni, ale jak brokat, to i pewnie ze zmywaniem będzie katorga :) ale odcienie są tak świetne, nie można się zdecydować, który wybrać :) cena: 12,90 zł
Podkład Revlon, Colorstay, do cery tłustej i mieszanej w odcieniu 110 Ivory- podkład, którego używam od dłuższego czasu, ponieważ jest to jeden z niewielu podkładów, który ma wśród swoich odcieni, odcień dla osoby bladej, czyli takiej jak ja. Kupuję go zawsze na Allegro i nie płacę za niego nie więcej niż 45 zł :)
Szminka Rimmel z serii Lasting Finish Matt by Kate Moss, odcień 103- czyli jedyna rzecz, jaką kupiłam w Rossmanie, w czasie promocji -40% na wszystkie kosmetyki do makijażu. Nie wiem jak to wyglądało u Was, ale u mnie w mieście niestety nic nie było uzupełniane od pierwszego dnia i gdy tylko znalazłam czas by się wybrać do Rossmana (był to 3 dzień promocji), były totalne pustki, co mnie strasznie zdenerwowało, bo miałam dość sporą listę zakupów, której w ogóle nie zrealizowałam. Szminka kosztowała mnie jakieś 11 zł, niestety nie pamiętam dokładnie ile za nią zapłaciłam, a paragon gdzieś przepadł.
Odżywka do włosów Gliss Kur, włosy bardzo zniszczone, suche- czyli obowiązkowy produkt u mnie. Uwielbiam te odżywki, zdecydowanie ich podstawowym zadaniem jest ułatwienie mi rozczesywanie moich włosów. Ceny nie pamiętam, ale nie jest to droga odżywka i serdecznie Wam ją polecam, wypróbowałam wiele tego typu produktów, więc wiem, że Gliss Kur jest najlepszy.
Krem do cery naczynkowej na dzien z SPF 6- jestem posiadaczką cery naczynkowej, ale raczej nie stosowałam nigdy odpowiednich dla tego typu cery produktów. Postanowiłam to zmienić i długo zastanawiałam się na jaki krem postawić. Wybór padł własnie na firmę AA. Jak narazie kremu użyłam tylko raz, więc nie będę się na jego temat wypowiadała, ale jeśli mnie nie zapcha to już będzie duży plus :) cena: 17,99 zł
Balsam do ciała Dove do bardzo suchej skóry- moja skóra uwielbia się przesuszać, więc balsamy idą u mnie jak woda. Postanowiłam kupić ten balsam ze względu na pojemność (400 ml). Ładnie pachnie, ale jak działa? Nie wiem, nie miałam okazji jeszcze testować, cena: 15,99 zł
Antyperspirant Nivea, pure & sensitive, dla wrażliwej skóry- tak jak już kiedyś pisałam, używam tylko tego typu antyperspirantów, niestety moja skóra nie jest przyjazna dla mnie... ceny niestety nie pamiętam
Balsam do ust Tisane- czyli produkt świetnie znany i przez wielu lubiany. Ja bez tego balsamu nie wyobrażam sobie życia :)
Krem do rąk Ziaja, kozie mleko- kremy z Ziaji jakoś przypadły mi do gustu, ładnie pachną, w miarę dobrze nawilżają i szybko się wchłaniają, a do tego są tanie. cena: 5,39 zł
Zmywacz do paznokci ISANA- nigdy nie miałam swojego ulubionego zmywacza, to czasu, aż nie kupiłam tego. Za niewielką cenę mamy 250 ml produktu, zmywacz tak bardzo nie śmierdzi i świetnie zmywa lakier, ja w nim minusów nie widzę.
Tonik matujący z Nivea- nie jestem osobą, która często używa toniku, rzadko kiedy go kupuję, ale ze wszystkich tego typu produktów, najczęściej wybierałam te z Nivea :) cena: 9,49 zł
Ostatnio w moim mieście została otworzona galeria, w której to Rossman z okazji otwarcia rozdawał prezenty. Ja na otwarciu nie byłam, ale kilka prezentów dostałam, ponieważ inni w rodzinie wybrali się i to i owo w Rossmanie zakupili, więc i upominki dostali. Produkty jakieś szałowe nie był, ale skoro darmo to darmo... Ja przygarnęłam dwa produkty:
Zmywacz do paznokci Maybelline i lakier do paznokci L'oreal z serii Resist & Shine w odcieniu 740- szału nie ma, ale darmo to darmo ;D
To na tyle, przepraszam bardzo za chaotyczną notkę, ale mimo, że czasu mało to postanowiłam napisać :)
Trzymajcie się ciepło :)
Dzisiaj "pochwalę" się nowościami jakie w ostatnich dniach się u mnie pojawiły. Niestety są to tylko i wyłącznie kosmetyki, bo jakoś nic ciekawego, jeśli chodzi o ubrania, nie wpadło mi w ręce/oko.
A więc:
Lakiery z Golden Rose z ich nowych serii:
-Selective w kolorze 26 Cherry Bomb, jest to dość duży lakier (poj. 16ml), jeszcze nie miałam tak na prawdę go wypróbować, jedynie wczoraj maznęłam nim jeden z paznokci, ale niestety nie zrobiłam zdjęcia. Jedyne co mogę aktualnie powiedzieć o tym lakierze to tyle, że konsystencja lakieru nie jest zła, chociaż jak dla mnie mógłby być ciut gęstszy, fajny pędzelek, krycie przy 3 warstwach (ale u mnie 3 warstwy to raczej norma), wydaje mi się, że polubimy się z tym lakierem, a może i z całą serią :) cena: 6,90 zł
-Jolly Jewels w kolorze 107, swietna seria, w sam raz na karnawał :) mnóstwo brokatu, który pięknie się mieni, ale jak brokat, to i pewnie ze zmywaniem będzie katorga :) ale odcienie są tak świetne, nie można się zdecydować, który wybrać :) cena: 12,90 zł
Podkład Revlon, Colorstay, do cery tłustej i mieszanej w odcieniu 110 Ivory- podkład, którego używam od dłuższego czasu, ponieważ jest to jeden z niewielu podkładów, który ma wśród swoich odcieni, odcień dla osoby bladej, czyli takiej jak ja. Kupuję go zawsze na Allegro i nie płacę za niego nie więcej niż 45 zł :)
Szminka Rimmel z serii Lasting Finish Matt by Kate Moss, odcień 103- czyli jedyna rzecz, jaką kupiłam w Rossmanie, w czasie promocji -40% na wszystkie kosmetyki do makijażu. Nie wiem jak to wyglądało u Was, ale u mnie w mieście niestety nic nie było uzupełniane od pierwszego dnia i gdy tylko znalazłam czas by się wybrać do Rossmana (był to 3 dzień promocji), były totalne pustki, co mnie strasznie zdenerwowało, bo miałam dość sporą listę zakupów, której w ogóle nie zrealizowałam. Szminka kosztowała mnie jakieś 11 zł, niestety nie pamiętam dokładnie ile za nią zapłaciłam, a paragon gdzieś przepadł.
Odżywka do włosów Gliss Kur, włosy bardzo zniszczone, suche- czyli obowiązkowy produkt u mnie. Uwielbiam te odżywki, zdecydowanie ich podstawowym zadaniem jest ułatwienie mi rozczesywanie moich włosów. Ceny nie pamiętam, ale nie jest to droga odżywka i serdecznie Wam ją polecam, wypróbowałam wiele tego typu produktów, więc wiem, że Gliss Kur jest najlepszy.
Krem do cery naczynkowej na dzien z SPF 6- jestem posiadaczką cery naczynkowej, ale raczej nie stosowałam nigdy odpowiednich dla tego typu cery produktów. Postanowiłam to zmienić i długo zastanawiałam się na jaki krem postawić. Wybór padł własnie na firmę AA. Jak narazie kremu użyłam tylko raz, więc nie będę się na jego temat wypowiadała, ale jeśli mnie nie zapcha to już będzie duży plus :) cena: 17,99 zł
Balsam do ciała Dove do bardzo suchej skóry- moja skóra uwielbia się przesuszać, więc balsamy idą u mnie jak woda. Postanowiłam kupić ten balsam ze względu na pojemność (400 ml). Ładnie pachnie, ale jak działa? Nie wiem, nie miałam okazji jeszcze testować, cena: 15,99 zł
Antyperspirant Nivea, pure & sensitive, dla wrażliwej skóry- tak jak już kiedyś pisałam, używam tylko tego typu antyperspirantów, niestety moja skóra nie jest przyjazna dla mnie... ceny niestety nie pamiętam
Balsam do ust Tisane- czyli produkt świetnie znany i przez wielu lubiany. Ja bez tego balsamu nie wyobrażam sobie życia :)
Krem do rąk Ziaja, kozie mleko- kremy z Ziaji jakoś przypadły mi do gustu, ładnie pachną, w miarę dobrze nawilżają i szybko się wchłaniają, a do tego są tanie. cena: 5,39 zł
Zmywacz do paznokci ISANA- nigdy nie miałam swojego ulubionego zmywacza, to czasu, aż nie kupiłam tego. Za niewielką cenę mamy 250 ml produktu, zmywacz tak bardzo nie śmierdzi i świetnie zmywa lakier, ja w nim minusów nie widzę.
Tonik matujący z Nivea- nie jestem osobą, która często używa toniku, rzadko kiedy go kupuję, ale ze wszystkich tego typu produktów, najczęściej wybierałam te z Nivea :) cena: 9,49 zł
Ostatnio w moim mieście została otworzona galeria, w której to Rossman z okazji otwarcia rozdawał prezenty. Ja na otwarciu nie byłam, ale kilka prezentów dostałam, ponieważ inni w rodzinie wybrali się i to i owo w Rossmanie zakupili, więc i upominki dostali. Produkty jakieś szałowe nie był, ale skoro darmo to darmo... Ja przygarnęłam dwa produkty:
Zmywacz do paznokci Maybelline i lakier do paznokci L'oreal z serii Resist & Shine w odcieniu 740- szału nie ma, ale darmo to darmo ;D
To na tyle, przepraszam bardzo za chaotyczną notkę, ale mimo, że czasu mało to postanowiłam napisać :)
Trzymajcie się ciepło :)
poniedziałek, 15 października 2012
Rozdanie u Marity :)
"Biore udzial w ROZDANIU kosmetykow GIORGIO ARMANI'ego u Marity na blogu
www.londonblondee.blogspot.com "
Zapraszam serdecznie do wzięcia udziału :)
Zapraszam serdecznie do wzięcia udziału :)
niedziela, 7 października 2012
Małe zakupy :)
Tą notkę miałam dodać już dawno, ale niestety miałam sporo problemów na głowie, więc nie miałam czasu nawet myśleć o czymkolwiek.
W ostatnim czasie kupuje to czego potrzebuję, staram się zużyć to co mam, bo przez kupowanie kosmetyków np. z ciekawości nagromadziło mi się tego wszystkiego i staram się teraz to zużyć :)
A więc:
1. Herbal Essences, Nawilżenie po brzegi, szampon nawilżająy i wyzwalający blaz z ekstraktami z orchidei i kokosa (uwielbiam jego zapach)
2. Herbal Essences, Niech kolor będzie z Tobą, szampon z ekstraktami z jagód acai i jedwabiu
3. Gliss Kur, Ekspresowa odżywka regeneracyjna do włosów cienkich, płaskich i zniszczonych (bez tego typu odżywek nie rozczesałabym moich włosów)
4. Farba Syoss, Mixing Colors, Mix Karmelowo-Nugatowy (z braku czasu na zastanawianie się nad kolorem farby wybrałam ten sam odcień co poprzednio)
5. L'oreal, Korektor True Match (miałam go już wcześniej i nie za bardzo przypadł mi do gustu, bo nie współpracował z podkładem, kupiłam go ponownie, ale przy najbliższej mojej wizycie we Wrocławiu mam w planach kupić korektor Mac'a)
6. Lirene, Oczyszczający żel peelingujący do mycia twarzy (mój numer 1 w tego typu produktach)
7. Cleanic, Kindii dzidziuś, chusteczki nawilżające dla niemowląt (mój sposób na zmycie makijażu)
8. Bambino, Krem ochronny
9. Rimmel, Lakiery 60 seconds, 500 Carmel Cupcake i 620 How do you lilac it?
10. Johnson's Baby, oliwka w żelu
11. Bielenda, Subtelny peeling do ciała do skóry suchej i odwodnionej
12. Garnier Body, Nawilżająca pielęgnacja 7 dni, Łagodzące mleczko do ciała z miodem do skóry suchej i wrażliwej.
To by było na tyle. Szczerze mówiąc mogłabym sporo już o tych kosmetykach napisać, ale nie dysponuję wystarczającą ilością czasu, ale cieszę się, że mam chwilkę by dodać chociaż to. Pozdrawiam Was serdecznie :)
poniedziałek, 10 września 2012
Mój pierwszy "Projekt denko" :)
Dzisiaj postanowiłam podzielić się kilkoma produktami, które zużyłam w ostatnim czasie. Nie ma tego dużo, ale nie zapowiada się, żebym w najbliższym czasie zużyła jeszcze inne kosmetyki, więc postanowiłam, że nie będę czekać w nieskończoność... :)
1. Naturalny oliwkowy krem do rąk i paznokci, Ziaja- nie mam swojego ulubionego kremu do rąk. Zawsze kupuje pierwszy, lepszy, który wpadnie mi w ręce. Krem nawet przypadł mi do gustu. Chyba najbardziej spodobało mi się opakowanie, nie zawsze noszę kremy w torebce, za to ten miałam przy sobie non stop. Prawdopodobnie następnym moim kremem do rąk będzie właśnie ten.
2. Krem regenerująco-nawilżający na noc z łagodzącym ekstraktem z jaśminu od Garnier z serii Essentials Hydration- rzadko kiedy zmieniam kremy, bo niestety, ale mam problem ze znalezieniem kremu, który mnie nie zapcha i przez którego nie będę miała problemów ze swoją cerą. Ten krem mnie nie zapchał. Na pewno nie jest to krem, który tworzy cuda z naszą skórą, ale jak na razie pojawił się u mnie kolejny słoiczek, bo boję się nowości, które nie wiem jak wpłyną na moją skórę.
3. Krem ochronny Bambino- ponieważ skończył mi się krem do rąk, a znalazłam właśnie ten krem, który kiedyś tam kupiłam, nawet nie wiem po co i na co, bo jest jednak krem, który u mnie nie nadaje się do nakładania go na twarz, postanowiłam, że będę używała go do rąk, zwłaszcza, że termin ważności kończy się w październiku. W ten sposób zużyłam krem, który pewnie bym musiała wyrzucić. W ten sposób właśnie wykorzystuje znaleziony krem Nivea, który aktualnie zastępuje mi krem do rąk.
4. Chusteczki Nivea Baby, Soft & Cream- mam bardzo wrażliwą skórę i często przeróżne specyfiki do demakijażu mnie podrażniają i niestety stwarzają bardzo dużo nieprzyjemności, dlatego zaczęłam używać chusteczek pielęgnacyjnych przeznaczonych dla dzieci, które u mnie w demakijażu się sprawdzają. Najczęściej kupuję te, które są pakowane po kilka opakowań. Wychodzi naprawdę tanio :) A używam wielu, wielu firm, tym razem padło na Nivea :)
5. Odświeżający tonik witaminowy Garnier Essentials z ekstraktem z winogron- tak na dobrą sprawę to nie używam toników, ale ten kupiłam kiedyś i ciągle zapominałam o nim, ale jak były straszne upały postanowiłam, ze go zużyję. Często używałam go w ciągu dnia, ale również po demakijażu. Cudów nie było i w sumie cieszę się, że go zużyłam :)
6. Antyperspirant Nivea Pearl & Beauty- nie będę rozpisywała się na jego temat, bo nie mam problemów z nadmiernym poceniem się, więc nie wiem jak by się sprawdzał u osób, które mają z tym problem. Jest to zdecydowanie antyperspirant, który sprawdza się przy podrażnionej skórze po goleniu, z którą ja mam zawsze problem.
7. Szampon do włosów Herbal Essences, nawilżenie po brzegi- nie oczekiwałam, że gdy będę używała ten właśnie szampon, moje włosy będą pięknie nawilżone :) Uwielbiam ten szampon za jego kolor i ZAPACH ;D chętnie go kupuję właśnie z tych dwóch powodów. Jest to chyba mój ulubiony szampon :)
8. Nawilżający scrub- masaż pod prysznic antycellulitowy z firmy Eveline- kupiłam go ze względu na zapach :) (dla mnie zapach ma duże znaczenie) i chyba jedynie za ten zapach jedyny plus. Wiadomo, że nie spodziewałam się usunięcia cellulitu- cudów nie ma, ale nie zauważyłam, żadnego działania wygładzającego- czyli tego czego najbardziej oczekiwałam. Produkt, do którego napewno nie wrócę.
Tak jak mówiłam nie ma tego dużo, bo tylko 8 produktów :) Ale mam w planach pokazać co w ostatnim czasie zakupiłam, ale narazie się wstrzymuję, bo mam w planach jeszcze kilka rzeczy kupić i dopiero wtedy dodać na ten temat notkę :)
A więc do następnej notki :)
1. Naturalny oliwkowy krem do rąk i paznokci, Ziaja- nie mam swojego ulubionego kremu do rąk. Zawsze kupuje pierwszy, lepszy, który wpadnie mi w ręce. Krem nawet przypadł mi do gustu. Chyba najbardziej spodobało mi się opakowanie, nie zawsze noszę kremy w torebce, za to ten miałam przy sobie non stop. Prawdopodobnie następnym moim kremem do rąk będzie właśnie ten.
2. Krem regenerująco-nawilżający na noc z łagodzącym ekstraktem z jaśminu od Garnier z serii Essentials Hydration- rzadko kiedy zmieniam kremy, bo niestety, ale mam problem ze znalezieniem kremu, który mnie nie zapcha i przez którego nie będę miała problemów ze swoją cerą. Ten krem mnie nie zapchał. Na pewno nie jest to krem, który tworzy cuda z naszą skórą, ale jak na razie pojawił się u mnie kolejny słoiczek, bo boję się nowości, które nie wiem jak wpłyną na moją skórę.
3. Krem ochronny Bambino- ponieważ skończył mi się krem do rąk, a znalazłam właśnie ten krem, który kiedyś tam kupiłam, nawet nie wiem po co i na co, bo jest jednak krem, który u mnie nie nadaje się do nakładania go na twarz, postanowiłam, że będę używała go do rąk, zwłaszcza, że termin ważności kończy się w październiku. W ten sposób zużyłam krem, który pewnie bym musiała wyrzucić. W ten sposób właśnie wykorzystuje znaleziony krem Nivea, który aktualnie zastępuje mi krem do rąk.
4. Chusteczki Nivea Baby, Soft & Cream- mam bardzo wrażliwą skórę i często przeróżne specyfiki do demakijażu mnie podrażniają i niestety stwarzają bardzo dużo nieprzyjemności, dlatego zaczęłam używać chusteczek pielęgnacyjnych przeznaczonych dla dzieci, które u mnie w demakijażu się sprawdzają. Najczęściej kupuję te, które są pakowane po kilka opakowań. Wychodzi naprawdę tanio :) A używam wielu, wielu firm, tym razem padło na Nivea :)
5. Odświeżający tonik witaminowy Garnier Essentials z ekstraktem z winogron- tak na dobrą sprawę to nie używam toników, ale ten kupiłam kiedyś i ciągle zapominałam o nim, ale jak były straszne upały postanowiłam, ze go zużyję. Często używałam go w ciągu dnia, ale również po demakijażu. Cudów nie było i w sumie cieszę się, że go zużyłam :)
6. Antyperspirant Nivea Pearl & Beauty- nie będę rozpisywała się na jego temat, bo nie mam problemów z nadmiernym poceniem się, więc nie wiem jak by się sprawdzał u osób, które mają z tym problem. Jest to zdecydowanie antyperspirant, który sprawdza się przy podrażnionej skórze po goleniu, z którą ja mam zawsze problem.
7. Szampon do włosów Herbal Essences, nawilżenie po brzegi- nie oczekiwałam, że gdy będę używała ten właśnie szampon, moje włosy będą pięknie nawilżone :) Uwielbiam ten szampon za jego kolor i ZAPACH ;D chętnie go kupuję właśnie z tych dwóch powodów. Jest to chyba mój ulubiony szampon :)
8. Nawilżający scrub- masaż pod prysznic antycellulitowy z firmy Eveline- kupiłam go ze względu na zapach :) (dla mnie zapach ma duże znaczenie) i chyba jedynie za ten zapach jedyny plus. Wiadomo, że nie spodziewałam się usunięcia cellulitu- cudów nie ma, ale nie zauważyłam, żadnego działania wygładzającego- czyli tego czego najbardziej oczekiwałam. Produkt, do którego napewno nie wrócę.
Tak jak mówiłam nie ma tego dużo, bo tylko 8 produktów :) Ale mam w planach pokazać co w ostatnim czasie zakupiłam, ale narazie się wstrzymuję, bo mam w planach jeszcze kilka rzeczy kupić i dopiero wtedy dodać na ten temat notkę :)
A więc do następnej notki :)
czwartek, 6 września 2012
Farbowanie włosów
Często zmieniam kolor włosów. Można powiedzieć, że wielkie święto jest wtedy, gdy farbuje się przez pół roku na jeden i ten sam kolor.
Poprzednia farba to był SYOSS, Mixing Colors, Mix Amaretto i Cimnego Brązu (bynajmniej tak mi się wydaje, że to był ten odcień, ręki sobie za to uciąć nie dam). Kolor bardzo fajny. Ogólnie jestem zachwycona wszystkimi odcieniami z tej serii i miałam problem z wyborem koloru. Minusem tych farb jest dla mnie to, że nakładamy farbę na suche włosy, wolę nakładanie farby na zwilżone, tak jak to było w przypadku farb L'oreal, których wcześniej namiętnie używałam. Można by też ponarzekać, porównując farby tych dwóch firm, jeśli chodzi o odżywki. W L'oreal mamy dość sporą tubkę, która starcza na kilka razy, natomiast SYOSS ma tylko saszetkę, ale nie będę narzekać.
Farba według mnie nawet tak bardzo nie śmierdzi, ale nie jestem tego taka pewna, jestem osobą, która bardzo często farbuję włosy, zazwyczaj robię to co miesiąc, więc może przywykłam do zapachu farb xD
Długo się zastanawiałam jaką farbę kupić tym razem. Planowałam wrócić do marki L'oreal, ale jednak znowu postawiłam na SYOSS i również na serię Mixing Colors. Tym razem wybór padł na Mix Karmelowo-Nugatowy. Kolor jaśniejszy od poprzedniego. Nie jestem pewna (przecież to było niecałe 3 miesiące temu), ale wydaje mi się, że poprzednia farba miała inną konsystencję, bardziej gęstą niż ta karmelowo-nugatowa, ale może mi się tylko wydawać :) Całkiem możliwe, że za miesiąc postawię na jakiś inny kolor z tej serii, bo naprawdę kolory są fajne, ale ze mną w temacie włosów nigdy nic nie wiadomo, więc dopiero w przyszłym miesiącu się okaże co będę miała na głowie :)niedziela, 19 sierpnia 2012
Moje ulubione lakiery
Jestem maniaczką lakierów, chociaż staram się ostatnimi czasy ograniczać z ich zakupem :) Mimo wielu lakierów mam kilka swoich ulubionych, którymi maluje paznokcie najczęściej :)
1. Lakier Rimmel, Lycra Pro, numer 500 Peppermint- lakier, z serii która ma swoich fanów i antyfanów. Ja należałam do niedawna to antyfanów. Kiedyś miałam już jeden lakier z tej serii (nie pamiętam nazwy koloru, bo to było dawno) i niestety nie sprawdził się totalnie, po pomalowaniu paznokci rano, wieczorem już go musiałam zmyć, bo schodził całymi płatami zaraz po wyschnięciu. Po zakupieniu Pepermint zmieniłam zdanie :) Być może poprzednik był jakiś felerny, stary czy coś w tym stylu. Wiele problemu stanowi pędzelek, który jest szeroki, dlatego zapewne ma swoich antyfanów. U mnie trochę potrwało, zanim opanowałam malowanie paznokci takim pędzelkiem, ale gdy już się tą sztukę opanuje to już nie ma problemu. Kolor miętowy- hit tego lata :) Pięknie wygląda na paznokciach.Jeśli chodzi o krycie to dla mało wymagających wystarczą dwie warstwy, u mnie na paznokciach lądują trzy warstwy, bo jakoś nie mogę znieść nawet delikatnych prześwitów. Minusem lakieru może być to, że niezbyt szybko schnie.
2. Lakier Rimmel, 60 seconds, numer 500 Carmel Cupcake- mój ukochany lakier. Kolor przepiękny. Schnie dość szybko, ale ja do niego zawsze używam Top Sealer z Essence z serii Studio Nails, który przyśpiesza wysychanie i likwiduje pęcherzyki, które lubią się pojawiać przy trzeciej warstwie. Jest to lakier, który napewno nigdy mi się nie znudzi i zawsze gdy nie wiem jakim lakierem pomalować paznokcie to wybór zawsze pada na niego.
3. Lakier Catrice, numer 550 Marily & Me- uwielbiam lakiery tej firmy, bo kolory są naprawdę świetne. Ten lakier kupiłam w tamtym roku przed świętami Bożego Narodzenia, bo jakoś mi się skojarzył ze świętami ;D Lakier jest w kolorze czerwonym, który ma w sobie brokat. Wygląda ślicznie na paznokciach i zawsze jest chwalony przez innych, gdy mam go na sobie :) Świetnie się nim maluje, nie mam do niego żadnych zastrzeżeń :) Zdecydowanie polecam.
4. Lakier Sensique, Nature Code, numer 273 Rosy Azalea- uwielbiam lakiery z limitowanej serii Sensique. Z serii Nature Code mam tylko ten jeden lakier, z którego jestem bardzo zadowolona. Róż ten zazwyczaj gości na paznokciach u stóp. 2 warstwy spokojnie wystarczają. Dużym plusem lakieru jest to, że szybko schnie oraz to, że zapach nie jest tak nieprzyjemny i mocny jak w większości lakierów :)
5. Lakier Catrice, numer 650 Goldfinger- kolejny lakier z Catrice, który również został kupiony przed świętami, z którymi mi się skojarzył ;D Jest to piękne złoto, które naprawdę świetnie wygląda na paznokciach. Naprawdę dobra konsystencja, ułatwiająca malowanie oraz trwałość. Nigdy nie podobały mi się złote lakiery, ale po zakupie tego, zdanie zmieniłam :)
6. Lakier Sensique, Oriental Dream, numer 264 Jewel of the Orient- kolejna seria limitowana Sensique. Super kolor, trochę fioletu, różu, niebieskiego :) Uwielbiam tego typu kolory. Lakiery z tej serii szybko schną i potrzeba tylko dwóch warstw :) Wydaje mi się, że lakier należy to tych trochę dziwacznych i nie każdy jest skłonny do takich lakierów.
7. Lakier Golden Rose, Paris Magic Color, numer 327- uwielbiam tą serię Golden Rose, która niestety nie wpływa korzystnie na moje paznokcie, niestety powoduje, że zaczynają się rozdwajać, ale mimo wszystko nie zrażam się to nich za specjalnie, rzadko go używam, ale należy do grona ulubionych. Dostałam go w tamtym roku na Gwiazdkę i się w nim zakochałam. Jest MEGA błyszczący. Trzy warstwy i efekt jest nieziemski. Ma w sobie mnóstwo drobinek. Jego minusem jest, tak jak w każdym tego typu lakierach, zmywalność, trzeba się napracować by go zmyć.
8. Lakier Sensique, Oriental Dream, numer 265 Sky Over Silk Road- i kolejny lakier z serii Oriental Dream i kolejny duochrom. W przypadku tego lakieru, mieni się w fiolecie, turkusie i błękicie. Szybko schnie, świetnie się nim maluje paznokcie i jego plusem również jest trwałość.
1. Lakier Rimmel, Lycra Pro, numer 500 Peppermint- lakier, z serii która ma swoich fanów i antyfanów. Ja należałam do niedawna to antyfanów. Kiedyś miałam już jeden lakier z tej serii (nie pamiętam nazwy koloru, bo to było dawno) i niestety nie sprawdził się totalnie, po pomalowaniu paznokci rano, wieczorem już go musiałam zmyć, bo schodził całymi płatami zaraz po wyschnięciu. Po zakupieniu Pepermint zmieniłam zdanie :) Być może poprzednik był jakiś felerny, stary czy coś w tym stylu. Wiele problemu stanowi pędzelek, który jest szeroki, dlatego zapewne ma swoich antyfanów. U mnie trochę potrwało, zanim opanowałam malowanie paznokci takim pędzelkiem, ale gdy już się tą sztukę opanuje to już nie ma problemu. Kolor miętowy- hit tego lata :) Pięknie wygląda na paznokciach.Jeśli chodzi o krycie to dla mało wymagających wystarczą dwie warstwy, u mnie na paznokciach lądują trzy warstwy, bo jakoś nie mogę znieść nawet delikatnych prześwitów. Minusem lakieru może być to, że niezbyt szybko schnie.
2. Lakier Rimmel, 60 seconds, numer 500 Carmel Cupcake- mój ukochany lakier. Kolor przepiękny. Schnie dość szybko, ale ja do niego zawsze używam Top Sealer z Essence z serii Studio Nails, który przyśpiesza wysychanie i likwiduje pęcherzyki, które lubią się pojawiać przy trzeciej warstwie. Jest to lakier, który napewno nigdy mi się nie znudzi i zawsze gdy nie wiem jakim lakierem pomalować paznokcie to wybór zawsze pada na niego.
3. Lakier Catrice, numer 550 Marily & Me- uwielbiam lakiery tej firmy, bo kolory są naprawdę świetne. Ten lakier kupiłam w tamtym roku przed świętami Bożego Narodzenia, bo jakoś mi się skojarzył ze świętami ;D Lakier jest w kolorze czerwonym, który ma w sobie brokat. Wygląda ślicznie na paznokciach i zawsze jest chwalony przez innych, gdy mam go na sobie :) Świetnie się nim maluje, nie mam do niego żadnych zastrzeżeń :) Zdecydowanie polecam.
4. Lakier Sensique, Nature Code, numer 273 Rosy Azalea- uwielbiam lakiery z limitowanej serii Sensique. Z serii Nature Code mam tylko ten jeden lakier, z którego jestem bardzo zadowolona. Róż ten zazwyczaj gości na paznokciach u stóp. 2 warstwy spokojnie wystarczają. Dużym plusem lakieru jest to, że szybko schnie oraz to, że zapach nie jest tak nieprzyjemny i mocny jak w większości lakierów :)
5. Lakier Catrice, numer 650 Goldfinger- kolejny lakier z Catrice, który również został kupiony przed świętami, z którymi mi się skojarzył ;D Jest to piękne złoto, które naprawdę świetnie wygląda na paznokciach. Naprawdę dobra konsystencja, ułatwiająca malowanie oraz trwałość. Nigdy nie podobały mi się złote lakiery, ale po zakupie tego, zdanie zmieniłam :)
6. Lakier Sensique, Oriental Dream, numer 264 Jewel of the Orient- kolejna seria limitowana Sensique. Super kolor, trochę fioletu, różu, niebieskiego :) Uwielbiam tego typu kolory. Lakiery z tej serii szybko schną i potrzeba tylko dwóch warstw :) Wydaje mi się, że lakier należy to tych trochę dziwacznych i nie każdy jest skłonny do takich lakierów.
7. Lakier Golden Rose, Paris Magic Color, numer 327- uwielbiam tą serię Golden Rose, która niestety nie wpływa korzystnie na moje paznokcie, niestety powoduje, że zaczynają się rozdwajać, ale mimo wszystko nie zrażam się to nich za specjalnie, rzadko go używam, ale należy do grona ulubionych. Dostałam go w tamtym roku na Gwiazdkę i się w nim zakochałam. Jest MEGA błyszczący. Trzy warstwy i efekt jest nieziemski. Ma w sobie mnóstwo drobinek. Jego minusem jest, tak jak w każdym tego typu lakierach, zmywalność, trzeba się napracować by go zmyć.
8. Lakier Sensique, Oriental Dream, numer 265 Sky Over Silk Road- i kolejny lakier z serii Oriental Dream i kolejny duochrom. W przypadku tego lakieru, mieni się w fiolecie, turkusie i błękicie. Szybko schnie, świetnie się nim maluje paznokcie i jego plusem również jest trwałość.
Lakier, na którym bardzo się zawiodłam
Lato, to taka pora roku, w czasie której wiele z nas sięga po jasne, słoneczne kolory. Ja postanowiłam kupić sobie na tegoroczne lato lakier do paznokci Revlon z serii Top Speed w kolorze 305 Electric, który nabyłam na Allegro za ok. 20 zł. Kolor ten jest przepięknym żółtym, w którym zakochałam się od samego początku. I na miłości do koloru się skończyło. Niestety, ale do całkowitego krycia potrzebne są 3 warstwy i tu pojawia się problem. Lakier należy do szybkoschnących i być może to stanowi problem, że przy 3 warstwie jest problem z dobrym nałożeniem lakieru. Liczyłam na to, że lakier ten gościł będzie na moich paznokciach przez większość lata, ale niestety nie zagościł na nich tak naprawdę w ogóle, bo każda próba pomalowania nim paznokci kończyła się niepowodzeniem i musiałam od razu go zmyć. Mimo urazy do tego lakieru planuje skusić się na inny kolor z tej serii, bo gama kolorystyczna jest cudowna, tylko tym razem skusze się już na jakimś ciemnym kolorze, który będzie akurat na nadchodzącą już jesień :)
wtorek, 14 sierpnia 2012
Mini zakupy.
Planowałam dodać tą notkę, gdy wybiorę się na konkretne zakupy i kupie te kosmetyki co powoli się u mnie kończą. Niestety od wczoraj leżę w łóżku z gorączką i nie wiem kiedy zdołam wybrać się do jakiegokolwiek sklepu.
W piątek byłam w Naturze oraz w aptece i kupiłam to co akurat potrzebowałam, bo skończyło się całkowicie. A więc... :
1. Antyperspirant Nivea- jeśli antyperspirant to tylko w kulce, innych nie używam :) Ostatnimi czasy zauważyłam, że moja skóra pod pachami potrzebuję zdecydowanie delikatnych antyperspirantów. Poprzedni mój antyperspirant był również z Nivea, ale tamten był z wyciągiem z pereł. Natomiast ten zawiera pantenol. Ogólnie nie mam problemu z poceniem się, bo używam Bloker z Ziaji, więc nie jestem w tym temacie wymagająca :)
2. Serum wygładzająco- regenerujące do końcówek włosów z Joanny- serum kupione z ciekawości i powodu zapachu, który strasznie mi się podoba. Zdecydowanie będzie to kosmetyk stały u mnie :)
3. Odżywka ekspresowa w piance Ultimate Volume z Gliss Kur- jestem wielką fanką odżywek w spray'u tej firmy, ale postanowiłam spróbować czegoś nowego. Skusiłam się na piankę, bo nie trzeba jej spłukiwać i to jest dla mnie duży plus, bo nie znoszę odżywek, które trzeba spłukiwać, zresztą większość takich odżywek obciąża moje włosy. Moje włosy strasznie się plączą i jeśli odżywka w spray'u ułatwia mi rozczesywanie, tak wiedziałam, że z pianką zapewne tak nie będzie i miałam rację. Pianka jest naprawdę fajna, ale jednak wrócę do tego czego używałam od dawna, bo szarpanie włosów przy rozczesywaniu nie sprawia mi frajdy.
4. Maść Alantan Plus- moja skóra jest wrażliwa, powiedziałabym nawet, że nadwrażliwa i łatwo nabawić się potrafię jakiś podrażnień i z ratunkiem przychodzi mi właśnie ta maść. Zużywam ją naprawdę tubka za tubką i jest stałym elementem w mojej kosmetyczce :)
A tak na sam już koniec... :) Uwielbiam czytać i czytam naprawdę dużo. Dzisiaj dostałam telefon z biblioteki, że czeka na mnie książka, którą sobie zaklepałam:
Zarezerwowałam sobie jakiś czas temu w bibliotece książkę "Jak zostać królem". Zazwyczaj w taki sytuacjach staram się najpierw przeczytać książkę, a później obejrzeć film. W tym przypadku było odwrotnie. Obejrzałam film, który bardzo mi się spodobał, a dopiero teraz mam okazję przeczytać książkę. Już dzisiaj zabieram się do czytania.
Pozdrawiam serdecznie :)
W piątek byłam w Naturze oraz w aptece i kupiłam to co akurat potrzebowałam, bo skończyło się całkowicie. A więc... :
1. Antyperspirant Nivea- jeśli antyperspirant to tylko w kulce, innych nie używam :) Ostatnimi czasy zauważyłam, że moja skóra pod pachami potrzebuję zdecydowanie delikatnych antyperspirantów. Poprzedni mój antyperspirant był również z Nivea, ale tamten był z wyciągiem z pereł. Natomiast ten zawiera pantenol. Ogólnie nie mam problemu z poceniem się, bo używam Bloker z Ziaji, więc nie jestem w tym temacie wymagająca :)
2. Serum wygładzająco- regenerujące do końcówek włosów z Joanny- serum kupione z ciekawości i powodu zapachu, który strasznie mi się podoba. Zdecydowanie będzie to kosmetyk stały u mnie :)
3. Odżywka ekspresowa w piance Ultimate Volume z Gliss Kur- jestem wielką fanką odżywek w spray'u tej firmy, ale postanowiłam spróbować czegoś nowego. Skusiłam się na piankę, bo nie trzeba jej spłukiwać i to jest dla mnie duży plus, bo nie znoszę odżywek, które trzeba spłukiwać, zresztą większość takich odżywek obciąża moje włosy. Moje włosy strasznie się plączą i jeśli odżywka w spray'u ułatwia mi rozczesywanie, tak wiedziałam, że z pianką zapewne tak nie będzie i miałam rację. Pianka jest naprawdę fajna, ale jednak wrócę do tego czego używałam od dawna, bo szarpanie włosów przy rozczesywaniu nie sprawia mi frajdy.
4. Maść Alantan Plus- moja skóra jest wrażliwa, powiedziałabym nawet, że nadwrażliwa i łatwo nabawić się potrafię jakiś podrażnień i z ratunkiem przychodzi mi właśnie ta maść. Zużywam ją naprawdę tubka za tubką i jest stałym elementem w mojej kosmetyczce :)
A tak na sam już koniec... :) Uwielbiam czytać i czytam naprawdę dużo. Dzisiaj dostałam telefon z biblioteki, że czeka na mnie książka, którą sobie zaklepałam:
Zarezerwowałam sobie jakiś czas temu w bibliotece książkę "Jak zostać królem". Zazwyczaj w taki sytuacjach staram się najpierw przeczytać książkę, a później obejrzeć film. W tym przypadku było odwrotnie. Obejrzałam film, który bardzo mi się spodobał, a dopiero teraz mam okazję przeczytać książkę. Już dzisiaj zabieram się do czytania.
Pozdrawiam serdecznie :)
poniedziałek, 6 sierpnia 2012
Porządki.
Długo zastanawiałam się nad dodaniem tej notki, bo chciałam dorzucić do niej zdjęcia, ale niestety aparat odmówił współpracy ;/
Dzisiaj korzystając z wolnego czasu, postanowiłam zrobić kosmetyczne porządki. Wiele kosmetyków wylądowało w koszu, ponieważ zostały dość poważnie zapomniane przeze mnie i niestety, ale data ważności tych kosmetyków już dawno minęła. Zrobiło się luźno :)
Również dzisiaj poświęciłam czas na mycie pędzli, bo zostały przeze mnie troszkę zaniedbane. Jeśli chodzi o pędzle, to może nie są to nie wiadomo jakie pędzle, nie wiadomo jakiej firmy. Pędzle są firmy Mary Macom, które kosztowały ok. 100 zł (zestaw 26 pędzli) i jestem z nich zdecydowanie zadowolona :) Czasami kusi mnie by kupić chociaż jeden dodatkowy pędzel, np. z Hakuro, ale po chwili dochodzę do wniosku, że nie potrzebuję danego pędzla, bo takowy mam :)
Jeśli tylko uda zrobić mi się te zdjęcia to postaram się je dodać.
I przepraszam za takie "lanie wody" itp., mam nadzieje, że za jakiś czas ten blog będzie miał ręce i nogi :) Musicie wybaczyć początkującej :)
Pozdrawiam Was serdecznie :)
Dzisiaj korzystając z wolnego czasu, postanowiłam zrobić kosmetyczne porządki. Wiele kosmetyków wylądowało w koszu, ponieważ zostały dość poważnie zapomniane przeze mnie i niestety, ale data ważności tych kosmetyków już dawno minęła. Zrobiło się luźno :)
Również dzisiaj poświęciłam czas na mycie pędzli, bo zostały przeze mnie troszkę zaniedbane. Jeśli chodzi o pędzle, to może nie są to nie wiadomo jakie pędzle, nie wiadomo jakiej firmy. Pędzle są firmy Mary Macom, które kosztowały ok. 100 zł (zestaw 26 pędzli) i jestem z nich zdecydowanie zadowolona :) Czasami kusi mnie by kupić chociaż jeden dodatkowy pędzel, np. z Hakuro, ale po chwili dochodzę do wniosku, że nie potrzebuję danego pędzla, bo takowy mam :)
Jeśli tylko uda zrobić mi się te zdjęcia to postaram się je dodać.
I przepraszam za takie "lanie wody" itp., mam nadzieje, że za jakiś czas ten blog będzie miał ręce i nogi :) Musicie wybaczyć początkującej :)
Pozdrawiam Was serdecznie :)
czwartek, 2 sierpnia 2012
Lakier Rimmel
Jestem wielką miłośniczką lakierów i mam ich dość sporo, chociaż wiem, że wiele ma ode mnie ich więcej. Mimo dużej ilości lakierów w ostatnich miesiącach mam swój jeden ulubiony, którego używam non stop, a inne lakiery poszły w odstawkę :) Ten lakier to Rimmel, 60 Seconds w kolorze 500 Carmel Cupcake :) Do 100% krycia potrzeba trzech warstw, ale to nie stanowi dla mnie problemu, bo nadrabia swoją trwałością :) Ogólnie mimo, że kiedyś nie przepadałam za lakierami Rimmel, to jakoś w ostatnim czasie moje zdanie na temat tych lakierów się u mnie zmieniło :)
Pierwsza notka na powitanie :)
Zawsze najtrudniej jest zacząć :) Wydaje mi się, że nie ma sensu pisać o sobie, pisać tu swojej charakterystyki ;D
Blog został założony spontanicznie i jestem ciekawa jak się rozwinie.
Co będzie można tutaj znaleźć? Nie mam bladego pojęcia, życie pokaże :)
Pozdrawiam Was serdecznie :)
Blog został założony spontanicznie i jestem ciekawa jak się rozwinie.
Co będzie można tutaj znaleźć? Nie mam bladego pojęcia, życie pokaże :)
Pozdrawiam Was serdecznie :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)