środa, 25 września 2013

50 fatków o mnie.

Od jakiegoś czasu na blogach i kanałach YouTube króluje TAG: 50 faktów o mnie.
Ostatnio zastanawiałam się nad własnymi, ale nie zamierzałam ich umieszczać na swoim blogu... Jednak zmieniłam zdanie ;) Dlaczego? Bo to nie było łatwe :D Siedziałam i zastanawiałam się nad tymi faktami cały wczorajszy wieczór i dzisiaj stwierdziłam, że szkoda, żeby taki wysiłek poszedł na marne :P
Tak więc... 50 faktów o mnie :) :


1. Uwielbiam czytać, czytam całe mnóstwo książek i mogę przy książce spędzić cały dzień.
2. Mam bzika na punkcie siatkówki, nie opuszczam żadnych meczów kadry, jaki i klubu, któremu kibicuje.
3. Jestem osobą, która nie wie co króluje aktualnie na listach przebojów, nie pamiętam kiedy ostatni raz słuchałam radia. Mam swoich ulubionych wykonawców, artystów, których rzadko można usłyszeć w radio.
4. Jestem kobietą, którą ma w swojej torebce porządek i nie mam problemów ze znalezieniem w niej czegokolwiek ;)
5.  Jestem osobą bardzo oszczędną. Potrafię stojąc w kolejce  do kasy stwierdzić, że po co mam wydawać pieniądze na coś czego nie potrzebuję, więc wychodzę ze sklepu.
6. Rzadko kiedy przymierzam ubrania w sklepie. Znam swój rozmiar, więc biorę ubranie i idę do kasy. Mam to szczęście, że za każdym razem jak coś kupuję i zakładam to pierwszy raz dobrze w tym wyglądam, nie było przypadku, że kupiłam coś bez przymierzania i okazało się później, że wyglądam w tym tragicznie.
7. Nie słodzę herbaty, za to kawę obowiązkowo, ale tylko i wyłącznie brązowym cukrem i piję tylko i wyłącznie kawę z mlekiem, bez mleka nie wypiję.
8. Uwielbiam porządek, sprzątam bardzo często (ale nie jestem pedantyczna), przedświąteczne porządki to coś co uwielbiam (jedynie nie lubię myć okien).
9. Kupując ubrania często przed długi czas wiszą w szafie z metkami, ponieważ nie chce ich nosić by ich nie zniszczyć :D
10. Jestem chodzącym wykrywaczem kłamstw, ale nigdy tego nie ujawniam ;) Nie wytykam nikomu, że opowiada mi w danym momencie bajki, po prostu czekam, że kłamstwo ujrzy światło dzienne.
11. Jestem krótkowidzem, noszę soczewki, w okularach jestem w stanie wytrzymać maksymalnie 3 godziny, po prostu nie potrafię się do nich przyzwyczaić.
12. Uwielbiam gotować, odziedziczyłam talent kulinarny po mamie, ale nie odziedziczyłam talentu do wypieków, jedyne co mi wychodzi to muffinki, cała reszta w moim wykonaniu to jest najzwyklejsze marnowanie składników :D
13. Uwielbiam psy, moi znajomi doskonale o tym wiedzą, więc często gdy muszą gdzieś zostawić swojego czworonożnego przyjaciela to zawsze mogą na mnie liczyć.
14. Jestem jakimś magnesem odnośnie dzieci. Często mi się zdarza, że dzieci do mnie podbiegają i mnie zaczepiają :)
15. Bronię się przed wszelkiego rodzaju portalami społecznościowymi.  Konta na NK i Facebooku założyłam za namową znajomych, którzy domagali się mnie tam, ale nie udzielam się na nich zbyt intensywnie, nawet zdjęcie mam tylko jedno- profilowe (na FB dwa, bo jeszcze zdjęcie w tle;))
16. Odkąd tylko sięgam pamięciom zawsze chciałam pracować w bibliotece bądź księgarni.
17. Jestem strasznie uparta, co uważam za swoją cechę, bo gdy wyznaczę sobie jakiś cel to do niego dążę za wszelką cenę i mimo porażek nie poddaję się.
18. Nie potrafię iść spać w makijażu, mogę spać w ubraniu, ale nigdy w makijażu :D
19. Nie kupuję ubrań przez Internet. Muszę koniecznie dotknąć dane ubranie, zobaczyć dokładnie z jakiego materiału jest wykonanie itp. Itd.
20. Jestem typem osoby, która świetnie kłamię, jedyną osobą, która wie kiedy wciskam kit jest moja mama.
21. Uwielbiam jazdę samochodem, koledzy się śmieją, że jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę, że kobiety są kiepskimi kierowcami.
22. Kiedyś byłam całkowitą przeciwniczką różu, twierdziła, że prędzej umrę niż w mojej szafie wylądują ubrania w tym kolorze. Aktualnie to się u mnie troszeczkę zmieniło, okazało się, że w różu wyglądam bardzo dobrze, ale różowy nie dominuje w mojej garderobie (dominuje kolor szary).
23. Jestem osobą bardzo cierpliwą, bardzo trudno wyprowadzić mnie z równowagi, ale jeśli komuś jakimś cudem to się uda to dla jego własnego bezpieczeństwa niech ucieka ode mnie jak najdalej :D
24. W szkole średniej byłam jedyną osobą w mojej  klasie, która nie przygotowywała się w żaden sposób do matury, nie chodziłam na korepetycję, ani w żaden sposób się do niej nie uczyłam a i tak zdałam (i pochwalę się, że zdałam naprawdę dobrze).
25. Jestem osobą, która nie ma kompleksów, wychodzę z założenia, że jestem jaka jestem i nie mam zamiaru z tego powodu rozpaczać, bo to nie przyczyni się do tego, że nagle np. moje nogi staną się długie do samego nieba :)
26. Uwielbiam farbować włosy, często koleżanki proszą mnie o pofarbowanie im włosów, bo wiedzą jaką sprawia mi to frajdę :)
27. Dzień zaczynam od sprawdzenia poczty elektronicznej.
28. Mam bardzo duże poczucie humoru (rzadko spotykane w dzisiejszych czasach), zdarza się, że wiele osób nie rozumiem moich żartów i nawet potrafi się obrazić, staram się otaczać ludźmi, którzy mają podobne poczucie humoru i całe szczęście jest ich duża liczba :)
29. Jestem osobą, która zawsze dotrzymuje danego słowa i oczekuje tego samego od innych.
30. Na zakupy wybieram się tylko w tygodniu i rano, nienawidzę tłumów ludzi, którzy uniemożliwiają zrobienia spokojnych zakupów. W okresie przedświątecznym staram się unikać sklepów, a tym bardziej galerii handlowych, prezenty na gwiazdkę potrafię kupić już w październiku :)
31. Uwielbiam każdą porę roku, bo każda ma w sobie coś co bardzo lubię i za czym tęsknie w czasie innej pory :)
32. Wychodzę z założenia, że na chamstwo najlepiej odpowiedzieć kulturą.
33. Jestem osobą, która bardzo mało przeklina i bardzo nie lubię, gdy ktoś to robi w moim towarzystwie.
34. Mam bardzo mocną głowę, nigdy nie miałam kaca i jestem jedyną osobą, która przez całą imprezę ma kontakt z rzeczywistością i później opowiadam wszystkim kto co robił.
35. Kocham Włochy i wszystko co z tym krajem związane. Marzę o nauczeniu się języka włoskiego, ale jakoś nie potrafię się za to zabrać ;)
36. Jestem szczera i to bardzo, przez tą cechę narobiłam sobie wielu wrogów, ale nie ubolewam nad tym, bo twierdzę, że jeśli ktoś nie potrafi poradzić sobie z prawdą o sobie to to jest jego problem a nie mój.
37. Uwielbiam kino akcji i komedie, nienawidzę komedii romantycznych.
38. Jeśli powstaje film na podstawie książki to zawsze muszę najpierw przeczytać książkę zanim obejrzę film.
39. Bardzo dbam o rzeczy, które mam, przykładem zawsze są moje telefony, które zawsze wyglądają jak nowe :)
40. Mam bzika na punkcie moich włosów :D Kiedyś było tak, że zawsze wychodziłam od fryzjera niezadowolona, całe szczęście od 3 lat mam fryzjerkę, u której siadając na fotel mówię: „Rób co chcesz”, bo wiem, że będę zadowolona.
41. Lubię słodycze, ale gdy nie mam nic słodkiego w domu to nie mam na nie ochoty, jeśli jednak gdzieś jest jakiś np. batonik to niestety, ale muszę go zjeść, słyszę jak mnie woła, żebym go zjadła :D
42. Nigdy nie miałam nic złamanego, skręconego, ani nigdy nie wylądowałam w szpitalu.
43. Nie pamiętam kiedy mam imieniny, zawsze jak w tym dniu jakaś pierwsza osoba piszę, dzwoni bądź przychodzi do mnie z życzeniami to nie wiem z jakiej to okazji :D
44. Jestem osobą, która zawsze ma pełno drobnych w portfelu, dopiero jakiś czas temu wpadłam na pomysł, że w momencie, gdy będzie ich za dużo to połowę z nich będę wrzucała do skarbonki, a po roku zebrane pieniądze wydam na coś, na co normalnie szkoda mi kasy, bo jest zdecydowanie za drogie.
45. Uwielbiam rozwiązywać krzyżówki.
46. Potrafię się kłócić, jestem w tym niezła, ale kłócę się tylko wtedy gdy wiem, że mam rację.
47. Chomikuje wiele rzeczy, wychodzę z założenia, że „kiedyś się przyda”.
48. Mam arachnofobię.
49. Zawsze wszystko dokładnie planuję, tworzę listy, by o niczym nie zapomnieć.
50. Kocham buty (jak każda z nas), ale jestem, co do nich, bardzo wybredna. Od dwóch lat próbuję kupić botki (jeszcze nie znalazłam takich, które podobałyby mi się w 100%).

piątek, 23 sierpnia 2013

SYOSS, Oleo Intense, Słodki Brąz.

Postanowiłam wypróbować najnowszą farbę Syoss. Muszę przyznać, że chyba stałam się miłośniczką farb, które oferuje ten producent.
Farbę kupiłam w odcieniu Słodki Brąz. W opakowaniu mamy emulsję rozwijającą (50 ml), krem koloryzujący (50 ml) i oczywiście saszetkę odżywki oraz rękawiczki. Farbę nakładamy tradycyjnie na suche, nieumyte włosy i trzymamy przez 30 min., czyli nic odkrywczego. Zapach farby jak to farba, ale momentami czułam zapach ryby ;) Jestem bardzo zadowolona z uzyskanego efektu, kolor wyszedł naprawdę piękny. Dla przypomnienia wcześniej farbowałam włosy również farbą Syoss, ale z serii Mixing Colors w odcieniu Złoty Metaliczny Brąz. Czy powoduje, że włosy stają się miękkie itp., itd., jak obiecuje producent? Włosy są faktycznie miękkie, ale tak na dobrą sprawę miękkość włosów raczej zapewniłam sobie odżywką i dbaniem o włosy niż farbą do włosów ;) Kolor bardzo mi się podoba i przez najbliższy czas włosy planuję farbować wyłącznie tym odcieniem (chociaż ze mną nigdy nic nie wiadomo :D).






poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Ulubieńcy lipca i sierpnia.

Miały być ulubieńcy lipca, ale że czas nie pozwolił napisać notki wcześniej, sierpień już tak na dobrą sprawę się kończy, nic w tym miesiącu nowego mnie nie zachwyciło, dalej zachwycam się kosmetykami z lipca, więc notka będzie dotyczyła ulubieńców dwóch miesięcy.
             
L'oreal, Triple Active, krem na noc- oj chyba nigdy w życiu nie miałam tak świetnego kremu na noc. Świetnie nawilża moją skórę, nie zapycha jej i szybko się wchłania. Do tego uwielbiam jego zapach i opakowanie (kocham szklane słoiczki ;))                                     



Joanna, Z apteczki babuni, peeling do ciała z proteinami mlecznymi i ekstraktem z miodu- zapłaciłam za niego niecałe 10 zł w Super Pharm, gdy był na promocji, normalnie kosztuje ok. 15 zł. Ma świetną konsystencję, która powoduje, że jest bardzo wydajny, świetnie ściera, ale nie jest to agresywny peeling. Nie ma mowy o wysuszeniu skóry i jakichkolwiek podrażnieniach. Wiele osób nie lubi peelingów zostawiających tłustą warstwę, ten tego nie robi.




 Kolastyna, Czysta formuła, delikatna emulsja do mycia twarzy- produkt naprawdę tani, ja zapłaciłam za niego kilka złotych. Ma piękny zapach, jest bardzo wydajny, delikatnie się pieni. Nie zapycha i nie wysusza skóry i ładnie ją oczyszcza. Wiem, że jest dość trudno dostępny, ja go kupiłam w Kauflandzie.

L'biotica, Biovax, Intensywnie regenerująca maseczka do włosów słabych ze skłonnością do wypadania- coś niesamowitego! Nie przepadam za produktami do włosów, które musimy trzymać na naszych włosach przez X czasu, dlatego nie kupuję takich produktów, ale postanowiłam, że wypróbuję tą maseczkę. Używam jej raz w tygodniu i mam ją na włosach jakąś godzinkę. Włosy po jej użyciu są miękkie, gładkie i co najważniejsze maseczka zmniejsza ich wypadanie. Jest wydajna, ładnie pachnie, opakowanie zapewnia nam zużycie produktu do końca.







Lakiery: Essie nr 88 i Rimmel Salon Pro kolor Rock n Roll- dwa lakiery, których używałam non stop na zmianę. Oba lakiery świetnie kryją, są długotrwałe. Mimo wszystko to Rimmel dale ładniejszy połysk :) Uwielbiam te lakiery i używam im cały czas, na razie nie mam ochoty na inne lakiery :)

Essence, cień do powiek w kolorze 58, Cappucino, please!- cień do powiek, który używam cały czas, nakładam go na całą powiekę i dorzucam zawsze jakiś inny na załamanie powieki. Nie używam nigdy żadnych baz pod cienie, co nie zmienia faktu, że cień ten jest bardzo trwały. Kolor jest przepiękny, jest to beż z delikatnymi drobinkami. Pigmentacja świetna. Nie wiem ile kosztuje, ale nie jest on drogi, więc wydaje mi się, że warto kupić i wypróbować ;)

Max Factor, Eye Brightening- tusz do rzęs, moja wersja jest przeznaczona do oczu niebieskich. Kupując go nie zakładałam, że podkreśli kolor oczu, bo umówmy się, cudów nie ma. Mimo wszystko jest to świetny tusz, używam go cały czas, inne tuszę poszły w odstawkę. Pięknie rozczesuje nasze rzęsy i wydłuża. Tusz ten zrobił na mnie duże wrażenie. I jeśli mi się skończy to na pewno kupię go ponownie.


Rimmel, Vinyl Gloss- w czasie wakacji szminki poszły w odstawkę. Używam tylko tych dwóch błyszczyków. Nadają bardzo ładny połysk, posiadają brokat, który nie daje jakiegoś tandetnego efektu i są dość trwałe. Trudno mi uwierzyć, że tak chętnie używam błyszczyków, bo jestem osobą, która preferuje szminki.

Ben Nye- na sam koniec zostały chyba już wszystkim znane pudry. Ja postanowiłam kupić ich odsypki na Allegro. Mam trzy odcienie: Super White, Cameo i ostatnio zakupiłam Fair. Pudry świetnie się sprawdzają. Nie zapychają, dają ładne wykończenie. Co bardzo ważne- nie podkreślają suchych skórek. Co do matowienia to określiłabym je jako dobre. Na tą chwilę wiem, że na pewno kupię pełnowartościowy produkt w kolorze Cameo :)


I to tyle jeśli chodzi o moich ulubieńców.
Ostatnio skusiłam się na kupienie nowej farby SYOSS w kolorze Słodki brąz i postaram się jak najszybciej dodać efekty farbowania na blogu. Mam nadzieje, że uda mi się to zrobić jeszcze w tym miesiącu :)

czwartek, 1 sierpnia 2013

Projekt denko.

Ostatni "Projekt denko" był stosunkowo dawno i trochę mnie zdziwiła ilość kosmetyków, które zużyłam, bo jest tego mało. Fakt, że jest wiele takich, które mają się ku końcowi i zastanawiałam się czy brać je już teraz pod uwagę czy jednak poczekać aż skończą się całkowicie. Stwierdziła, że trafią do kolejnych zdenkowanych :)

 Antyperspirant Rexona- nie byłam z niego zachwycona. I nie chodzi tutaj o jego działanie, ale o opakowanie, które przy nakręcę zawsze było brudne od produktu. Jeśli chodzi o Rexone to zdecydowanie wolę ją w sprey'u. Roll on wolę kupić z Nivea :)
 Top Sealer z Essence- idzie do kosza mimo, że nie zużyłam nawet połowy. Raz zdarzyło mi się, że nie zakręciłam go dobrze i niestety, ale przy upalnym dniu nie trudno się domyśleć, że już nic z niego nie da się zrobić :/ Strasznie się ciągnie, nie da się niestety go używać.
 Krem do cery naczynkowej na dzień z AA- fajnie nawilżający krem, który nie zapycha. Planuje do niego wrócić zimą. Aktualnie na wykończeniu mam krem z Sorayi, który kupię ponownie. A następnie wrócę właśnie do tego z AA.
 Zmywacz do paznokci ISANA- nigdy bym nie przypuszczała, że będę miała swój ulubiony zmywacz do paznokci, a tu taka niespodzianka. To już moja kolejna zużyta buteleczka. Jest nie drogi, nie śmierdzi tak strasznie i bardzo fajnie zmywa lakier. Nie da się chyba wymagać więcej od zmywacza :)
 Szampon Gliss Kur- lubię bardzo odżywki (pojawiają się w każdych ulubieńcach), czasami też zdarza się, że sięgam też po szampony. Jednak nie kupuje ich za każdym razem, ponieważ jestem osobą, która po zużyciu jednego szamponu nie kupuje drugiego takiego samego, bo kończy się to u mnie łupieżem. Nie mam nic do zarzucenia tego szamponu.
 Dax Cosmetics, Perfecta, cukrowy peeeling do ciała- peeling, który fajnie zdziera, pięknie pachnie, same "ochy i achy". Myślała, że będzie on produktem, którego na długo nie będę miała zamiaru zmieniać. Ale po kupieniu peelingu z Joanny, zdecydowanie peeling z Perfecty przegrał.
 Puder z Essence, Mattifying compact powder w odcieniu 07- puder męczony przeze mnie naprawdę dość długo. Nie działa cudów, nie matowi na długo, kompletnie nie wydajny, ale tani.
 Żel do mycia twarzy z Lirene- czyli produkt, który używam non stop, ale czasami zastanawiam się czy czasem go nie zmienić na chwilę. I całkiem możliwe, że skuszę się na coś innego, gdy zużyje opakowanie, które kupiłam jakiś czas temu.
 Samoopalacz w spray'u Sun Ozon- czyli samoopalacz, który można kupić w Rossmanie. Zapach jest OKROPNY i to niestety go u mnie dyskwalifikuje. Czuję go non stop, gdy mam go na sobie. Ale jeśli komuś jest obojętny zapach to serdecznie polecam. Nigdy bym nie pomyślałam, że tani samoopalacz nie zrobi nam "krzywdy", a tu niespodzianka. Szkoda, że ten zapach jest taki straszny.
 Antyperspirant Adidas- leżał gdzieś tam w łazience, kupiony przez kogoś w domu i zapomniany całkowicie. Postanowiłam go zużyć. Kiedyś używałałam antyperspiranty Adidasa, ale roll on, ale z czasem niestety mnie zaczęły podrażniać. Producent zapewnia 48h ochrony, ale nie oszukujmy się, aż takich cudów nie ma ;)
 Zielony korektor- z tym korektorem mam problem, bo nie pamiętam z jakiej jest firmy, jest to prawdopodobnie Wibo, ale nie daje gwarancji. Korektor mnie nie zachwycił. Zużyłam go, bo jednak wydałam na niego pieniądze.
 Eyeliner z Wibo- mój ulubiony eyeliner, ale na razie nie zamierzam go znowu kupić. Chcę sprawdzić coś nowego, ale kiedy kupie jakikolwiek eyeliner to tego nie wiem, bo aktualnie jakoś nie mam ochoty na robienie kresek, więc daruje sobie wydawanie pieniędzy na eyeliner po to by leżał i czekał, aż zachce mi się zrobić kreskę ;)
Produkty do opalania Eveline- przyśpieszacz i balsam do opalania lądują w koszu mimo, że nawet w połowie nie są zużyte. Kupione zostały w tamtym roku i używanie ich w tym roku (zwłaszcza balsamu) nie jest mądrym pomysłem. Zostałam nauczona, że takie produkty trzeba co roku kupować nowe i tak właśnie robię.










Kremy do rąk, Ziaja oliwkowy krem do rąk i Garnier-z ekstraktem z aloesu- używam różnych kremów, jednak chyba najbardziej do gustu przypadły mi kremy z Ziaji :) Nie są drobie, fajnie nawilżają, a i opakowanie też mi się podoba;)


 Odżywki w spray'u Gliss Kur- czyli już tradycja. Produkty bez których nie rozczeszę swoich włosów :)

Próbki kremów Phenome- próbki te dostałam od ShinyBox. Muszę powiedzieć, że są bardzo fajne i gdyby nie ich cena jeśli chodzi o pełnowymiarowe opakowania to chętnie bym je kupiła.












To by było na tyle. Nie ma tego wiele czym jestem naprawdę zaskoczona. W najbliższych dniach postaram się dodać ulubieńców lipca :)

wtorek, 16 lipca 2013

Aktualizacja koloryzacji włosów.

Jako, że mam chwilkę postanowiłam (w końcu) pokazać Wam efekt farbowania włosów nowym kolorem. Aktualnie farbuje włosy farbą SYOSS, Mixing Colors, Metaliczny złoty brąz.

Poprzedni mój kolor to L'oreal Recital Preference w odcieniu Jasny Opalizujący Kasztan.
Jeśli chodzi o farbowanie moich włosów to jestem na etapie powrotu do naturalnego koloru i jak na razie jestem na dobrej drodze. Prawdopodobnie następna farba jaką kupię będzie jeszcze jaśniejsza (muszę to skonsultować z moją fryzjerką ;))



piątek, 12 lipca 2013

Nowości z ostatnich miesięcy.

Po dość długiej nieobecności powracam z nowościami, które nabyłam w ostatnich miesiącach. Post ten miał być dodany przez mnie dość dawno, ale niestety brak czasu ze względu na pracę na to nie pozwolił, a do tego przepadły mi zdjęcia, które zrobiłam dość dawno i musiałam robić je jeszcze raz.
Co mi takiego przybyło? Na początku pochwalę się co nabyłam na promocji w Rossmanie, 40% na kolorówkę i pielęgnację twarzy:

Lirene, żel do mycia twarzy- tradycyjnie już, bez zmian. Zapłaciłam za niego 6,59 zł, więc prawie darmo. Dopóki się sprawdza, nie mam zamiaru go zmieniać. Aktualnie myję nim twarz wieczorem. Rano używam czegoś innego, delikatniejszego.













L'oreal, Triple Active, krem na noc- miałam to szczęście, że tuż przed rozpoczęciem promocji w Rossmanie, moje kremy były na wykończeniu, więc ucieszył mnie fakt, że będę mogła kupić coś taniej ;) Postanowiłam wypróbować właśnie ten. Zapłaciłam za niego 12,99 zł. Bardzo fajnie nawilża, podoba mi się jego zapach, nie zapycha. Prawdopodobnie zagości u mnie na dłużej.








Soraya, Vitamin, krem matująco-nawilżający na dzień- problem z kremami matującymi przy skórze mieszanej, skłonnej do przesuszania się polega na tym, że często niestety przesuszają naszą skórę i tego właśnie się obawiałam, ale stwierdziłam, że zaryzykuje. Jak się okazało, krem w ogóle mojej skóry nie przesuszył. Również mnie nie zapchał. Czy matowi jakoś specjalnie? Nie bardzo, ale jakoś niespecjalnie mi to przeszkadza. Zapłaciłam za niego 10,19 zł



Max Factor, Eye Brichtening- tusz do rzęs, który ma niby podkreślać kolor naszych oczu. Wiadomo, że tego nie robi, ale chciałam go wypróbować ponieważ obiło mi się o uszy, że ładnie wydłuża rzęsy. Nie jest to czarny tusz do rzęs, jest do ciemna szarość, ale fajnie się sprawdza na co dzień. Podoba mi się jego wydłużenie. Niby jest on pogrubiający, ale czy pogrubia? Hmm... nie bardzo, ale kupiłam go dla wydłużenia rzęs i w tym się sprawdza bardzo fajnie. Kupiłam go za 23,99 zł.




Rimmel, Salon Pro, odcienie: Rock n' Roll i Cocktail Passion- z całego serca polecam te lakiery :) Bez top coatu trzymały mi się jakieś 5 dni, lakiery pięknie wyglądają na paznokciach, niesamowity połysk. W przypadku czerwieni wystarczą 2 warstwy, jeśli chodzi o Cocktail Passion to 3 warstwy dają nam naprawdę fajne krycie ( miałam zrobione zdjęcia paznokci pomalowane tymi lakierami, ale niestety przepadły :/ musicie mi wierzyć na słowo). Zapłaciłam za nie 2x 11,39zł.






Rimmel, Vinyl Gloss, odcienie: Dance with me i Chill Out- moje pierwsze błyszczyki od jakiś 3 lat :D Pierwszy z nich jest to fajny róż, który ja nakładam na usta, na które wcześniej nałożę podkład, wtedy tworzy bardzo fajny kolor. Drugi świetnie się sprawdza na wszelkiego rodzaju szminkach. Nie ma co się o nich rozpisywać, bo to są zwykłe błyszczyki, szału nie ma, ale tragedii też nie, są w sam raz ;) Kosztowały mnie one 2x 11,39zł.










To by było na tyle jeśli chodzi o -40% w Rossmanie. W ostatnim czasie zakupiłam jeszcze to i owo:
Soraya, maseczki- miałam ich znacznie więcej, ale zdążyłam je zużyć. Nie widziałam ich w Rossmanie, ale za to są na pewno w Super Pharm. Jest ich spory wybór. Ja miałam okazję wypróbować maseczki regenerujące zaczerwienienia, oczyszczające, nawilżające i peeling enzymatyczny. Nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Fajnie się sprawdzają i być może będę ich używała na zmianę z maseczkami z Ziaji. W Super Pharm kosztują 2,49zł.








 Kolastyna, Delikatna emulsja do mycia twarzy- Coś co kupiłam od tak, z ciekawości, bo kosztowało ok. 5 zł. Używam jej codziennie rano. Nie wysusza skóry. Słyszałam, że trudna jest do zdobycia, nawet słyszałam, że została wycofana. Ja kupiłam swoją bodajże w Kauflandzie, ale już nie pamiętam. Jeśli będziecie miały okazję kupić tą emulsję to nie zastanawiajcie się, bo naprawdę warto!
Gliss Kur, odżywka w spray'u- czyli już tradycyjnie, produkt bez którego nie rozczesze moich włosów. Kupuję obojętnie jaką, czy to do włosów farbowanych, czy też do włosów zniszczonych, dla mnie to bez różnicy. Kosztowała 17,49 zł.













Nivea, antyperspirant Stress Protect- bardzo lubię antyperspiranty z tej firmy. Nie wiem jak by się sprawdzały w przypadku dużych problemów z poceniem się, bo ja używam Blokera z Ziaji więc nie mam z tym problemów. Nie pamiętam ile za niego dałam, ale nie był drogi.












Isana, zmywacz do paznokci- kolejna już tradycja jeśli chodzi o zakupy kosmetyczne. Zmywacz świetnie sobie radzi z lakierami, nie ma jakiegoś strasznego zapachu, nie wysusza i do tego jest naprawdę tani.













Nivea, Wygładzająco odżywczy krem do rąk- kupiony kiedyś tam w czasie przerwy w podróży :) Potrzebowałam kremu do rąk, a nie miałam żadnego przy sobie więc go kupiłam. Nie pamiętam ceny, ale nie był drogi, ładnie pachnie, szybko się wchłania, fajnie nawilża. Czy można wymagać więcej? :)












L'biotica, BioVax, Intensywnie regenerująca maseczka do włosów słabych ze skłonnością do wypadania- kupiłam ją w Super Pharm za 9,99 zł. Jestem osobą, która nie przepada za tego typu produktami, bo wiele maseczek obciąża moje włosy, a do tego nie lubię czekać, więc siedzenie przez 15 minut mnie denerwuje, a co za tym idzie, używanie ich u mnie jest bardzo rzadkie i niesystematyczne. Teraz postanowiłam, że będę jej regularnie używać. Maseczki BioVax zbierają dużo dobrych opinii, ja na razie nie będę się na ich temat wypowiadać, bo swoją maseczkę użyłam tylko raz.





Gillette, maszynki Simply Venus 3 Plus- maszynki, które używam od dawien dawna. Jestem osobą, która ma skórę naczynkową, więc nie mogę sobie pozwolić na depilację, pozostają mi maszynki i krem, a że zapach kremów jest dla mnie nie do wytrzymania to zostają mi maszynki. Wiele z nich podrażnia moją skórę, dostaję wysypki, ogólnie dramat. To jak na razie jedyne maszynki, które nie robią mi krzywdy. Nie wiem ile dokładnie kosztują, ale według mnie w promocji nie jest źle :)









Joanna, Z apteczki babuni, peeling do ciała- będąc ostatnio w Super Pharm przypomniałam sobie, że muszę kupić peeling. Akurat ten był w promocji, kosztował 9,99 zł. Jeśli chodzi o serię "Z apteczki babuni" to miałam kiedyś serum do końcówek, które strasznie przypadło mi do gustu i stwierdziłam, że czemu by nie spróbować z peelingiem. I wiecie co? To jest coś genialnego :) Peeling ma fajną konsystencję, jest galaretkowo-piankowy, przez co według mnie będę to produkt wydajny. Ma dość duże drobinki, ale nie są one agresywne. Peeling niesamowicie się pieni. Zapach? No cóż tutaj wielu może się nie spodobać, ale mi on osobiście nie przeszkadza. Świetnie wygładza naszą skórę i co dla wielu ważne, nie zostawia po sobie tłustej warstwy. Ja mam peeling z proteinami mlecznymi i ekstraktem z miodu, a są jeszcze z oliwą i podajże z bzem. Jak tylko się skończy ten to planuję wypróbować dwa pozostałę :)

Ben Nye, odsypki pudrów w odcieniach" Super White i Cameo- dość znane w ostatnim czasie pudry sypkie, zwłaszcza jeśli chodzi o kolor Banana. Ja postanowiłam zakupić na Allegro odsypki i je wypróbować :) Jeśli chodzi o pierwszy odcień, czyli Super White to nie bieli naszej skóry, ale pod warunkiem, że nie przesadzimy z ilością, mądrze go nałożymy. Cameo jest to odcień, który chyba kupię jeśli chodzi o pełnowartościowe opakowanie. Bardzo fajnie się sprawdza, ładnie wygląda na skórze i odcień też jest bardzo fajny. Kusi mnie wypróbowanie Banana, ale jest to podobno odcień, który nie nadaję się dla osób bielszych od ściany, więc jest on nie dla mnie, ale być może jak się opalę to na niego też się skuszę.

Essence, Studio Nails, Top Sealer high gloss- ostatnio, nie wiem jakim cudem, nie zakręciłam mojego lakieru nawierzchniowego i niestety, ale gdy to zauważyłam to było już po nim, więc musiałam kupić nowy. Nie wiem czemu, ale będąc w dwóch drogeriach Natura nie znalazłam swojego ulubieńca czyli Essence, Studio Nails, Top Sealer , czyli szybkoschnącego lakieru nawierzchniowego (..) był za to ten. Postanowiłam go kupić z pewnymi obawami i nie zadowoleniem, bo stwierdziłam, że tamtego wycofali. Po powrocie do domu sprawdziłam stronę Essence i jeden jak i drugi jest tam wśród ich produktów. Najbardziej się obawiałam, że będzie to lakier, który nie będzie taki fajny jak jego brat, którego wcześniej używałam. O dziwo działają tak samo :) I cena taka sama, czyli 10,99zł.





Mac, Pro Longwear Concealer, odcień NC15- mając okazję być ostatnio w Mac'u postanowiłam zaopatrzyć się w korektor. Kupiłam najjaśniejszy odcień, który wcale taki jasny nie jest :) Na zdjęciu macie porównanie dwóch moich korektorów, które aktualnie posiadam, czyli L'oreal, True Match w najjaśniejszym odcieniu, czyli 1 Ivory i właśnie kupiony przeze mnie Mac. Odcień aktualnie jest dla mnie za ciemny, więc korektor musi poczekać, że się trochę opalę. Zapłaciłam za niego 74 zł i mam nadzieje, że nie będę żałowała wydania tych pieniędzy :)
Swoją drogą muszę przyznać, że będąc już w Mac'u w Warszawie i we Wrocławiu to muszę przyznać, że zakupy wolę robić we wrocławskim sklepie. Obsługa jest tam zdecydowanie lepsza. Ledwo Cię zobaczą i zaraz pomagają w wyborze produktu. Jeśli chodzi o sklep w naszej stolicy to jestem zawiedziona. Na 4 osoby tam pracujące, dwie zajmowały się klientkami, a 2 stały i gadały z klientką, która zrobiła zakupy, za które już zapłaciła i postanowiły sobie uciąć z nią pogawędkę, a ja stałam chyba 10 minut i czekałam, aż ktokolwiek się mną zainteresuję, czego bardzo nie lubię, zwłaszcza, że bardzo się śpieszyłam.

To by było na tyle jeśli chodzi o moje nowości. Zapewne niedługo będzie "Projekt denko" i w końcu wrzucę zdjęcia mojego aktualnego koloru włosów. Ulubieńcy będą, ale dopiero lipca, bo w czerwcu za dużo produktów mi przybyło i jak na razie sprawdzają się świetnie, ale wiadomo, ocenianie produktu jako ulubionego po kilku użyciach nie jest raczej mądre :)








poniedziałek, 6 maja 2013

Ulubieńcy marca i kwietnia!

Miałam dodać miesiąc temu ulubieńców marca, ale w pewnym momencie stwierdziłam, że wstrzymam się i dodam ulubieńców marca i kwietna. W sumie nie ma tego wiele, ale stwierdziłam, ze mam krótką chwilkę, więc... :)
Dużym problemem pod koniec zimy, była moja skóra, strasznie przesuszona. W moją cerą działy się rzeczy, które nigdy nie miały miejsca. Skóra na nosie i czole była niemiłosiernie przetłuszczona, na czole i brodzie-wysyp pryszczy, a do tego jeszcze cała strefa T świeciła się jak milion żarówek, po prostu istny koszmar. W efekcie sięgałam po wszystko co mi się nawinęło. Dzisiaj moja skóra wróciła do normy i tak na dobrą sprawę, nie wiem co to spowodowało, więc ulubieńców dwóch ostatnich miesięcy zacznę od tego czego używałam do pielęgnacji twarzy.
1. Płyn micelarny Ziaja, Ulga dla skóry wrażliwej- przemywałam nim twarz rano i wieczorem, nie jest drogi, kosztuje ok.7 zł, fajnie się sprawdzał, całkiem możliwe, że kupię go ponownie.
2-3. Wszelkiego rodzaju maseczki, głównie używałam maseczek z Perfecty i Ziaji, starałam się używać ich dwa razy w tygodniu. Minusem, jak dla mnie, w maseczkach Perfecty, jest ich zmywanie, strasznie ciężko się ich pozbyć z twarzy. Konkretnie mówię o maseczce oczyszczającej, bo jeśli chodzi o maseczkę głęboko nawilżającą, to nie zmywałam jej, ona wchłania się w buzię i dawała fajne nawilżenie.
4. Żel do mycia twarzy z Lirene- nie raz i nie dwa wspominałam o nim na moim blogu. Jest to żel, który przypasował mi najbardziej do gustu, wśród wszystkich które do tej pory stosowałam, ale myślę o wypróbowaniu czegoś nowego.
5. Pasta cynkowa- moje zbawienie! Małe, tanie a cieszy :D Stosowałam ją na noc, punktowo, naprawdę świetnie się sprawdza na niedoskonałości. Nie tak dawno odkryta, zostanie w mojej kosmetyczce na zawsze!
6. Kremy firmy Phenome- próbki tych kremów dostałam od ShinyBox, jeden z nich bardzo przysłużył się do ratowania mojej wysuszonej cery. Niestety nie zachowałam tubeczki i już nie pamiętam, który to dokładnie był. Używałam go głównie na nos i czoło, na te przesuszone partię, świetnie się sprawdził. Chętnie bym go kupiła, ale niestety cena zdecydowanie za duża.

 Odżywka w spray'u Gliss Kur- nie ma co się tutaj już wypowiadać na temat tych odżywek. Bez nich nie rozczesałabym moich włosów! Chyba nigdy nie przestanę ich używać :)

Lakier Rimmel, Lycra Pro w kolorze 500 Peppermint- lakier, który od dłuższego czasu gości na moich paznokciach u stóp :) Zdecydowanie pięknie się na nich prezentuje. Minusem tego lakieru może być to, że bardzo długo schnie, więc zawsze staram się nim malować paznokcie rano i w dniu w którym napewno nigdzie się nie wybieram, wtedy może sobie schnąć i schnąć :)

Lakier Essie w kolorze 88, Licorice- ostatnio żadko kiedy mam ochotę na malowanie paznokci, ale jak ta ochota jest to sięgam to właśnie ten lakier. Uwielbiam czerń na paznokciach. Lakier świetnie się trzyma. Nie odpryskuje. Ściera się na końcówkach, ale u mnie to normalna sprawa, bo dużo piszę na komputerze ;)

Lakier Delii, Coral prosilk, nr 90- gdy nie miałam kompletnie ochoty na bawienie się w malowanie paznokci, sięgałam po niego. Jedna warstwa i mamy piękne paznokcie :) Szybko schnie, dość długo się trzyma, ale tak będzie z każdym chyba lakierem, którego nałożymy tylko jedną warstwę ;)


Balsam do ust Tisane- jeden z kosmetyków, który pewnie będę używała przez długie lata. Używałam wszelkiego rodzaju balsamów, pomadek do ust, ale żadna z nich nie nawilżała moich ust tak jak Tisane. Nie używałam nigdy wersji w sztyfcie i nie zamierzam. Podobno ta w sztyfcie jest gorsza, więc zostaje przy słoiczku.


Cukrowy peeling do ciała od Perfecty- musiałam zmienić peeling. Mój poprzedni z Bielendy zaczął moje skórze szkodzić. Niestety, ale strasznie podrażniał moją skórę, nie wiem czemu tak się działo, ale po jego użyciu, dostawałam jakieś wysypki i skóra strasznie mnie szczypała. Byłam zmuszona wypróbować coś nowego i oto jest. Peeling, który u mnie się sprawdza. Świetnie peelinguje, pięknie pachnie, jest wydajny, aktualnie minusów nie widzę.

Mało ujędrniające do biustu i dekoltu z Ziaji- świetny specyfik. Pisałam już o nim wcześniej. Świetnie wpływa na mój biust, nie zapycha mnie na dekolcie, co niektórym takim produktom się zdarza. Wielu może nie odpowiadać zapach, ale szczerze mówiąc, przy dłuższym użytkowaniu można śmiało się przyzwyczaić.

Paletka cieni Sleek, Au Naturel- zdecydowanie paletka, której używam ostatnio namiętnie. Sleek ma naprawdę świetne cienie. Utrzymują się na mojej powiece naprawdę długo. A akurat ta paletka świetnie się sprawdza do codziennych makijaży.

Podkład Rimmel, Match Perfection w odcieniu 010 Light Porcelain- i na koniec mój największy ulubieniec! Już kilka razy pisałam, że muszę zmienić mój podkład (Revlon ColorStay). Postanowiłam wypróbować ten oto. Słyszałam, że przy mojej naczynkowiej cerze się nie sprawdzi i typ podobne. Podkład ten mile mnie zaskoczył. Wiadomo, że to nie Revlon więc nie ma jakiegoś genialnego krycia, ale tak na dobrą sprawę nie wymagałam tego od niego. Podkład mimo wszystko ładnie wyrównuje mój kolor skóry, genialnie współpracuje z moim korektorem, co mnie bardzo cieszy, ponieważ przy Revlonie to była tragedia, bardzo długo trzyma się na buzi, największym jego testem były święta Wielkanocne. Podkład miałam na buzi calutki dzień, nawet w ciągu dnia zdarzyła mi się drzemka i co się okazało? Podkład był w nienaruszonym stanie! Genialne! I co ważne, odcień podkładu jest super, w końcu znalazłam podkład w jasnym odcieniu i to w rozsądniej cenie :)